W kawiarni Avion, której nie ma

Twórczość / Tvorba

W kawiarni Avion, której nie ma (2013)
Renata Putzlacher


Spolek – Towarzystwo Avion Český Těšín, 2013
W roku 2013 wychodzi polska wersja książki, w roku 2016 również czeska.

Fragmenty książki dostępne tutaj.

Jerzy Sosnowski i Renata Putzlacher w audycji poświęconej książce w radiowej Trójce

„Klub Trójki” w Programie 3 Polskiego Radia: wersja AUDIO

Jerzy Sosnowski o książce

Ta książka uwodzi najpierw kształtem – naprawdę, dawno nie miałem w ręku publikacji tak cieszącej rękę i oko, o zgrabnym formacie, urodziwych reprodukcjach, czegoś, co się wydaje trochę książką, a trochę starym albumem rodzinnym. Dopiero jednak kiedy zacząłem czytać, brwi mi powędrowały aż na czubek głowy i tam już zostały. Jest tu bowiem fascynujące materii pomieszanie. Mamy i skomplikowaną historię rodzinną, i uważny rzut oka na pogranicze polsko-czeskie i to w tym wydaniu najbardziej w przeszłości bolesnym, bo chodzi o to, co w Polsce nazywamy Zaolziem. I do tego jest opowieść o konstruowaniu przez pisarkę własnej, artystycznej genealogii. A przede wszystkim jest to historia pewnej kawiarni, która została założona w 1933 roku w Czeskim Cieszynie, a teraz znowu tam jest, ale przez większą część swojej historii była „kawiarnią, której nie ma”. I właśnie o książce zatytułowanej „W kawiarni Avion, której nie ma” będziemy dzisiaj rozmawiać z jej autorką, poetką Renatą Putzlacher.

Egzotyczny kwiat na bagnie, czyli magiczna kawiarnia Avion


Nagroda Srebrny Kałamarz i laudacja Jacka Cygana, członka kapituły nagrody

„Na okładce książki Renaty Putzlacher przeczytałem, że ‚jest w tej książce przeogromna siła poszukiwań, rodzinnych więzi‘. To prawda. Dla mnie jednak jest tu wykonana wielka praca poszukiwania siebie. Autorka nie boi się otworzyć przed nami swojego ‚silva rerum‘, domowej biblii, w którą wpisała cudze złote myśli, strofy ukochanych poetów, fotografie bliskie sercu, opisy własnych słabości, rodzinne tajemnice. W tym odsłonięciu własnej prywatności jest coś z gestu małej dziewczynki, która z odwagą pokazuje obcym intymny pamiętnik. Autorka wciąga czytelnika w wędrówkę swoich przodków prawdziwych i ‚adoptowanych‘, między Izydorówką a Cieszynem, miedzy Styrią a Ukrainą, między Grazem a Oświęcimiem, między zapachem świeżego chleba z piekarni dziadka a odorem cyklonu B.

Mnie zwłaszcza uderza stosunek autorki do tych krewnych ‘adoptowanych’, przytulonych, objętych tą książką z czułością, jak cieszyńska Żydówka Rozalia Wiesner i jej rodzina. Jakże zrozumieć tych ‚innych’, choćby nawet byli sąsiadami zza rzeki? Jakże zbudować między nami a nimi most, bez wykonania tych trzech kroków, które nazywają się: poznanie, ufność, bliskość. Ta książka robi te trzy kroki.”

cały artykuł


Książka Renaty Putzlacher „W kawiarni Avion, której nie ma” walczy o nagrodę Angelus

51 książek pisarzy z Polski i zagranicy zostało zakwalifikowanych do dziewiątej edycji Literackiej Nagrody Europy Środkowej Angelus. Wśród nominowanych jest Renata Putzlacher i jej książka „W kawiarni Avion, której nie ma”. Jest to dziewiąta książka poetki, autorki opowiadań, sztuk i adaptacji teatralnych, publicystki i tłumaczki, mocno związanej ze Śląskiem Cieszyńskim. Na temat tak prestiżowej nominacji rozmawiamy z autorką, której wcześniej wręczono na gali w Warszawie nagrodę literacką Srebrny Kałamarz.
- Kto by pomyślał, że kolejnym „krokiem” będzie nominacja mej książki do Literackiej Nagrody Europy Środkowej Angelus i że znajdzie się ona wśród 51 książek renomowanych polskich i zagranicznych autorów i wydawnictw - przyznaje. - Jestem mile zaskoczona tym faktem i dodam bez fałszywej skromności, że ta nominacja (i znalezienie się w gronie takich nazwisk jak Wiesław Myśliwski, Andrzej Stasiuk, Tomasz Różycki, Jaroslav Rudiš czy Jáchym Topol) jest już dla mnie nagrodą - dodaje Putzlacher.

cały artykuł

Mariola Sznapka o książce

„Jest w tej książce przeogromna siła poszukiwań, rodzinnych więzi, potrzeba przebycia głęboko sentymentalnej podróży i uchwycenia tego, co minęło, czego już nie ma namacalnie, ale co głęboko tkwi w człowieku i jego pamięci. Historia Avionu i jego właścicielki, data jej tragicznej śmierci (identyczna z datą urodzin autorki tej książki), odnalezione prawnuczki Rozalii Wiesner i kres tej historii uwieńczony kamieniem pamięci osadzonym przed budynkiem kawiarni, to opowieść jak z filmu lub ze starego sztambucha, odkryta dzięki duchowemu kontaktowi, pozaziemskiej sile. Czytelnik czuje tę moc, tę bliskość, kontakt przyjacielski z kimś, kto nagle stał się ważny na równi z członkami rodziny i zajmuje sporo miejsca w sercu autorki. Dopełnieniem tej książki są stare dokumenty rodzinne, fotografie i pocztówki; również dzięki tym wiarygodnym obrazom z przeszłości opowiadane historie stają się jeszcze bardziej prawdziwe i niezapomniane.”

(tekst zamieszczony na okładce książki)


Wojciech Bonowicz o książce

Podczytuję sobie od czasu do czasu książkę Renatki, zatytułowaną „W kawiarni Avion, której nie ma”. Tutaj też – wszystko leży ze wszystkim. Opowieść autorki o podróży śladami własnych przodków łączy się z historią Rozalii Wiesner, która w latach 30. ubiegłego wieku wybudowała wspomnianą kawiarnię na granicy czeskiego i polskiego Cieszyna. W tok opowieści wpleceni są i Anna Achmatowa, i Bruno Schulz, i niezwykłe małżeństwo Reynków (czeski poeta i malarz Bohuslav i jego francuska żona, pisarka Suzanne Renaud), i zaprzyjaźniony z Reynkami, a tłumaczony przez Renatkę Jiří Kolář, i Josif Brodski, i Jan Balabán... Jest w tym zmieszaniu jakaś prawda o tym, kim jesteśmy, jak się tworzymy, i to niezależnie od tego, jak splątane bywają nasze korzenie.
„Mogłabym powtórzyć za Ödönem von Horváthem: Ich bin eine typisch altösterreichisch-ungarische Mischung”, pisze Renatka. „Mieszaniec. Na Śląsku jest ich całe mnóstwo, ale często się nie przyznają. Ich przodkowie pozmieniali litery w nazwiskach, byle tylko brzmiały swojsko. (...) Dziadek Stanisław Sikora, ojciec mojej mamy, który urodził się pod Beskidami i miał solidne śląskie korzenie, twierdził, że wielorasowce to dobre psy, tylko za żadne skarby świata nie usiedzą na miejscu. Takie psie ahaswery. Peregrinusy”.
Nie trzeba być mieszańcem krwi, by mieć umysł i wrażliwość mieszańca, tak myślę. Artysta nigdy nie jest czysty (w sensie pochodzenia), zawsze jest trochę „obcy”, „inny”, także przez swoje wybory, przez to, co „obcym”, „innym” – wybranym i przyswojonym – zawdzięcza. „Poezja rodzi się z rany zadanej przez innych poetów”, pisał Reverdy. Czyli – też z przepływu krwi, tylko innej, innymi drogami wędrującej.

Tygodnik Powszechny, 29.11.2014


Promocja polskiej wersji książki odbyła się 5 października 2013 roku w kawiarni AVION|NOIVA w Czeskim Cieszynie.