"Pomiedzy"

 

JEDYNY LIST KASPARA HAUSERA DO MATKI WIELKIEJ KSIĘŻNY BADEŃSKIEJ ODNALEZIONY PO JEGO TAJEMNICZEJ ŚMIERCI 

Moja Piękna Nieznana Matko Odkąd znaleziono mnie 
na przedmieściach Norymbergi z tabliczką na szyi 
wędruję z rąk do rąk Poznaję ludzi są dobrzy i źli Są 
jacy są pogodziłem się z tym już wówczas gdy jeden z nich 
więził mnie w ciemnicy przez dwanaście lat Nie znałem 
liczb i liter tylko zapachy dźwięki Zimno i głód choć raczej 
regularnie dostawałem wodę i chleb Byłem na swój sposób 
szczęśliwy znałem mowę ptaków podziemnych wód 
przysłuchiwałem się procesom jakie zachodziły w mym 
ciele Moje nozdrza oswoiły się z wonią wydalin i potu Dziś 
przestałem siebie rozumieć świat przygniótł mnie swoją 
złożonością Ludzie są jacy są mają wiele twarzy Jedna gorsza 
od drugiej ja mam twarz idioty Tak przynajmniej twierdził 
mój pierwszy opiekun Bawiłem tłumy które przychodziły 
mnie obejrzeć Peruka i puder nie uszlachetniły mych rysów 
Mimo to rozczulałem mojego samotnego opiekuna Arystokratę 
który osobiście przychodził mnie kąpać co wieczór Działy się 
wówczas ze mną dziwne rzeczy Mam dwadzieścia lat moja 
Nieznana Ukochana Matko a nie znam kobiet Stworzenia te 
pachną inaczej bez przerwy się śmieją lub leją łzy Ten tryb 
życia szybko je męczy Wczoraj pocałowała mnie córka 
ogrodnika i nagle zacząłem płakać To nie był strach to 
nie był ból Profesor mój kolejny opiekun wyśmiał mnie 
Twierdzi że ludzie są wolni a ja mam być wolny od pokus 
Umartwiam swoje ułomne ciało biorę zimne kąpiele 
Dużo się uczę ale nie jestem szczęśliwy Nocami marzę 
o mojej ciemnicy o świecie bez ludzi O razowcu i wodzie 
która już nigdy nie miała tamtego smaku Świece są drogie 
więc nauczyłem się pisać w ciemnościach Stąd te kleksy 
Moja Nieznana ludzie mówią że jesteś bardzo bogata 
Że od dwudziestu lat ubierasz się na czarno Kocham cię 
bo cię nie znam bo mogę z tobą rozmawiać o wszystkim 
Zwłaszcza nocą Zza woalki dochodzi mnie twój miły głos 
nazywasz mnie Napoleonem i masz piękny francuski akcent 
Wszystko co przyziemne niemieckie napawa mnie wstrętem 
Mój kolejny opiekun rozgłasza wszem i wobec że jestem 
dzieckiem Europy W takim razie moim ojcem musiał być 
Zeus Biały byk o złoconych rogach Na Krecie Czytałem 
o tym Zresztą moi oświeceni sąsiedzi twierdzą 
że jestem kretynem Być może być może ludzie przecież są 
jacy są Z pewnością nie są dobrzy i nie umieją kochać 
tak jak zwierzęta Coraz częściej z nimi rozmawiam 
wracam do mowy mojego dzieciństwa Z kotem nauczyciela 
w Ansbach który mnie przygarnął przemiauczałem wczoraj 
całe popołudnie Od dziś nie wolno mi śpiewać Otrzymałem 
posadę kancelisty w sądzie piszę więc na okrągło 
Nocami śnią mi się armie liter które mnie pożerają Śni mi się 
Sąd Wieczysty o którym opowiadał mi profesor