"Pomiedzy"

 

KADISZ 

Nie mam w kieszeniach nic prócz własnych grzechów 
które się w taszlich kruszą w moich dłoniach 
Z każdym okruchem jakby serca kawał 
od wspomnień ciężki w przepaść głuchą spadał 

Miłości moja życiodajny chlebie 
Mój pierwszy tiszri bez ciebie 

Spleciony lulaw a pora deszczowa 
dobrzmiewa wolno w zaciszu mej mykwy 
Zanurzam ciało w wodzie zapomnienia 
co miesiąc ten sam rytuał i scena 

Lecz czasu upływ wspomnień nie pogrzebie 
Kolejny nisan bez ciebie 

Tewet szwat adar Zimowe miesiące 
sygnalizują ogniska na wzgórzach 
Łzy wolno płyną po menory palcach 
szepczę modlitwę w twego zgonu jarcajt 

Miłości moja która jesteś w niebie 
Wznoszę le-chaim za ciebie