"Pomiedzy"

 

WYRWANA Z KONTEKSTU 

Urodziłam się tutaj, a uczono mnie języka, 
którym posługiwali się tamci. Czytano wiersze 
wieszcza, który żył jeszcze gdzie indziej. 
Naginano mą śródlądową wyobraźnię 
od morza do morza. Gdy upadałam na duchu, 
śpiewano mi o Bonapartem, który dał nam 
jakoby przykład. Nic w moim życiu nie było 
nieszablonowe. Może tylko żargon, którym się 
posługiwałam. I galicyjski kod genetyczny. 
Gdy pytano mnie o tożsamość, pewna byłam 
tylko swej płci. Choć nieraz mi mówiono, 
że równy ze mnie chłop. Kolor skóry 
też mi się zmieniał w zależności od pór roku. 
Również w kłopotliwych sytuacjach, a więc 
dosyć często. Zawsze czułam się w pół drogi. 
Wyrwana z kontekstu. Sama sobie do pary, 
żeglarzem i tratwą. Po wieki wieków 
w narodowej formalinie. Marząca w duchu 
o spokojnych wodach.