Pomiędzy

Twórczość / Tvorba

Pomiędzy (2001)
Renata Putzlacher


Wiersze / Básně online

"Wiersze prezentowane w zbiorku Pomiędzy pochodzą z ostatnich kilku lat. Mamy tu do czynienia z artystką już w pełni dojrzałą. Zdradza ona swe kolejne (po Miłoszu, Szymborskiej, Brodskim, Bułhakowie) fascynacje literackie - zarówno poprzez dobór cytatów stanowiących motta każdej z trzech części (Sexton, Atwood, Achmatowa), jak i w samych utworach (Kafka, Blatný). Bohaterkami bądź podmiotami lirycznymi większości wierszy - jak zwykle w jej poezji - są kobiety. Niektóre teksty mają charakter bardzo osobisty, wręcz intymny, imponując szczerością wypowiedzi, nie mającą jednak nic wspólnego z ekshibicjonizmem."

Recenzje

Wyrwana z kontekstu Feliks Netz

W czeskim mieście Brno (Brnę do Brna, Panie – szepnęłam) mieszka polska poetka, Renata Putzlacher, poetka, powiedzmy to od razu: z pierwszego rzędu. W najnowszym tomie pt. POMIĘDZY nie ma  wiersza pt. pomiędzy, a więc zapewne istnieje szczególny powód, dla którego wybór padł na  ten akurat przyimek, pomocny w określeniu przestrzeni, na przykład: „pomiędzy Cieszynem a Brnem”;  także przestrzeni metafizycznej: „Jest obszar między niebem a piekłem” ( z wiersza pt. Z piekła Rodin). Można go również zastosować dla oddania stanu zawieszenia, czyli niepewności, tymczasowości, bycia równocześnie tu i tam, na przykład w rzeczywistości i fikcji (cokolwiek te słowa znaczą), a więc nie dość zdecydowanie w obu miejscach, czy obu wymiarach. Bycie „pomiędzy” może być boleśnie dokuczliwe. Trzy części tomu sugerują takie mniej więcej współzależności: 1. Natura a Kultura, czyli pomiędzy Życiem a Sztuką. 2. Dylematy Człowieka  Pogranicza, czyli pomiędzy My i Oni. 3.  Pomiędzy Duszą a Ciałem, czyli: Rentgen uparcie wskazywał, że mam fotogeniczny kościec.

Nie są to jednak kategorycznie wyodrębnione, samoistne cykle. Granice pomiędzy nimi nie są nieprzekraczalne: niektóre wiersze mogłyby się swobodnie przemieszczać, bez uszczerbku dla kompozycji tomu. Nawet z pewną korzyścią, ponieważ właśnie te potencjalnie „wędrujące” wiersze, wytwarzają fizyczny ruch pomiędzy trzema częściami, sprawiają, że istnieje komunikacja pomiędzy na przykład wierszem Odmawiałam sobie z części pierwszej, i wierszem Miłość i inne czasy z części trzeciej. Oba wiersze - znakomite, być może najlepsze w tomie – dotyczą strategii serca, zderzonej ze strategią rozumu.

Odmawiałam swemu ciału innych ciał.
Nie z ascezy, chyba raczej ze strachu.
Przed roztopieniem się w innym wymiarze.
Z lęku przed osmozą.

Strach przed naruszeniem terytorium własnego Ja, przed zatraceniem się w tak zwanym „szale zmysłów” - tysiące razy opiewanym przez poetów (płci obojga), niezgoda na ustępstwa wobec żądań ciała. Jest to gorzkie wyznanie kobiety, która potędze Erosa powiedziała swoje „ale”, postawiła pewne warunki. „Odmawiałam swoim dłoniom wycieczek do zakazanych sfer”. Świat zmysłów został bezlitośnie ograniczony do wzroku. Tylko oczom nie odmawiałam niczego. Kontemplacja urody świata, zachwyt dla piękna – tylko na to jest przyzwolenie rozumu. Wchłaniałam świat nie czując jego spoconych palców na ciele. A jednak nie ma prawdziwego dotknięcia własnego losu, nie ma doświadczania swojego pobytu na ziemi, bez utytłania się w świętym brudzie świata. Byłby to zatem konflikt estetyki z etyką. A jego rezultatem dojmujące uczucie połowiczności własnego istnienia. Ten wiersz jest jakby sytuacją przedustawną dla Miłości i innych czasów. Racje rozumu wykonały swoją niszczycielską pracę przeciwko racjom serca, a ich konsekwencją jest wieczny lęk przed rozstrzygającym krokiem, gdy niepodobna z góry wiedzieć, czy będzie to krok w Pełnię, czy w Próżnię.  Wielkim ostrzeżeniem jest „gest Anny Kareniny”.

Teraz masz w oczach zamęt,
jakby nagle sypnęły iskry z komina.
Jakby iluminacje przytrafiały się
na zaplutych dworcach.

Te chwile dotknięcia tajemnicy „na zaplutych dworcach” – to nic innego, jak doświadczanie „świętego brudu”. Ale, i tu bije tętno przegranej: pewnych scen nie da się powtórzyć. Nie znaczy to, że rozum świętuje bezwzględne zwycięstwo. Wprawdzie:

Ty pamiętałaś nawet o bilecie

- co na pierwszy rzut oka dyskwalifikuje Podróż w Nieznane. A jednak to tylko pozór, ponieważ wcale nie jest pewne, czy jest to bilet „na samolot”, „na parowiec” czy może  NA TAMTEN ŚWIAT.

Rozum stawia tamy, jest nieusuwalną przeszkodą. To przychodzi, a ty wiesz. Wiedza jest skazą. Gest Anny Kareniny powtórzony - zamienia się w teatr. Innej możliwości nie ma, ponieważ jest on już bardziej znakiem z obszaru kultury, niż namacalnym dramatem jednostki.

ty wiesz,
że kobiety w woalkach popychają na tory
wielkie namiętności i ŹLI REŻYSERZY.

(podkreślenie moje. F.N.)

I znów, nie bacząc na podziały tomu na trzy części, swobodnie wracamy do części pierwszej, ponieważ o skażeniu Kulturą, Wiedzą, a więc Cywilizacją, a więc o nieznośnej przewadze Rozumu nad Sercem mówi wiersz pt. Jedyny list Kaspra Hausera do matki wielkiej księżny Badeńskiej odnaleziony po jego tajemniczej śmierci. Jest to spowiedź Dziecka Natury, dzikiego dziecka, mocno w duchu J.J. Rousseau, ale żar, z jakim Renata Putzlacher oskarża – piórem Kaspara Hausera, naturalnie – „dobrodziejstwa” cywilizacji i „pożytki” płynące z posiadania wiedzy, sprawia, że nie jest to jedynie tyrada przeciw  Kulturze, lecz namiętna obrona niewinności, obrona duszy przed jej przekuwaniem na tę, czy inną modłę. Jedyny list Kaspara Hausera jest blisko spokrewniony z wierszem Wyrwana z kontekstu z części drugiej. Jest to wiersz wielkiej wagi, wiersz-spowiedź Człowieka Pogranicza, wyznanie Człowieka Podwójnego:

Urodziłam się tutaj, a uczono mnie języka,
którym posługiwali się tamci. Czytano wiersze
wieszcza, który żył jeszcze gdzie indziej.

Kaspara Hausera urabiano na człowieka oświeconego wedle z góry wykrojonego szablonu. Rozgoryczony mówi: Dużo się uczę, ale nie jestem szczęśliwy. Kobieta „wyrwana z kontekstu” mówi: Naginano moją śródlądową  wyobraźnię/ od morza do morza. Kaspar Hauser: Jestem zagadką dla samego siebie. „Wyrwana z kontekstu”: Sama sobie do pary. Wspomniałem, wczytując się w wiersz  Odmawiałam sobie, o dojmującym odczuciu połowiczności własnego losu. W Wyrwanej z kontekstu zostaje to zdefiniowanie w konwencji kolokwialnej: Zawsze czułam się w pół drogi. A więc: niespełnienie, niedosyt, pewien rodzaj okaleczenia. Swoją sytuację ludzką opisuje poetka tak: Po wieki wieków w narodowej formalinie. Marząca w duchu o spokojnych wodach. Podobnie określa swój los Kaspar Hauser: Wracam do ciemnicy. Na scenę zostały przywołane trzy Damy: Anne Sexton (damo złego szczęścia, /co pragniesz być tym, czym nie jesteś). Margaret Atwood (Nie mogłam się doczekać ,aby/ dać stamtąd nogę) i Anna Achmatowa  (Im bardziej ludzie mną się zachwycali, /Tym straszniej było mi na świecie żyć”) – trzema starannie wybranymi fragmentami  z ich dzieł opatrzyła Renata Putzlacher trzy części swojej książki. Ale to też jest pewna forma zastępstwa. Te trzy Damy (z całym dla nich szacunkiem!) to przecież tylko modelki. Świat nie szuka konfrontacji z modelkami. Świat dopadnie ciebie. Jak w wierszu Kafka: „póki żyjesz”. Wydaje się, że status bycia POMIĘDZY wyczerpał wszystkie swoje możliwości:

Nie stać mnie już nawet na modelkę
wynajmuję więc siebie. Płacę za to sobą.

Renata Putzlacher jest autorką pięciu tomów poetyckich. Ten najnowszy, wydany bardzo efektownie, z pięknymi grafikami Tadeusza Siary, zawiera wiersze z lat 1995-2000. Wiersze doskonale napisane, niezmiennie skupione wokół namacalnej sprawy,  zapatrzone w ciemność, silnie wyczulone na tragizm istnienia, ale zdolne również do żartu (zwłaszcza językowego), zawsze gotowe do bezlitosnej autoironii, zgodnie z deklaracją wyłożoną w wierszu Premedytacja:

Dystans to mój ostatni sprzymierzeniec.

Feliks Netz