Małgorzata poszukuje Mistrza

Twórczość / Tvorba

Małgorzata poszukuje Mistrza/
Markéta hledá Mistra (1996)
Renata Putzlacher


Wiersze / Básně online

„Tytułowa bohaterka w ujęciu Putzlacher jest doskonale wykształconą, posiadającą ogromną potrzebę samookreślenia kobietą, która rozumiejąc tzw. obiektywne uwarunkowania własnej ezgzystencji zamierza realizować się niejako wbrew nim – w planie indywidualnym, oryginalnym, własnym. Chce – mówiąc językiem tradycji kulturowej – przekroczyć wszystkie granice, jakie wyznaczyła kobiecie biologia, historia, religia i filozofia.”

Post scriptum Renata Putzlacher

Niewielu jest mężczyzn, którzy byliby w stanie opętać do tego stopnia kobietę. Niewielu jest pisarzy, którzy potrafili tak zafascynować ogromne rzesze czytelników, rozpoznających się w tłumie po hasłach typu jesiotr drugiej świeżości, posłać tego Kanta na trzy lata na Sołowki, brałem pieniądze, ale brałem nasze, radzieckie, czy wreszcie wszystko będzie jak należy, na tym trzyma się świat... Przyznaję się bez bicia, ja też należę do grona opętanych przez Bułhakowa. Zresztą dla tych, którzy szczęśliwie przebrnęli przez mój tomik, nie jest to już żadną tajemnicą.

To przez Mistrza przez ostatnie kilka bardzo pracowitych lat haniebnie zaniedbywałam moich przyjaciół i znajomych, nie mówiąc o moich najbliższych, którzy z iście anielską cierpliwością przyglądali się procesowi, jaki zachodził we mnie. Pieściłem w sercu jedną tylko myśl – pisał Bułhakow w liście – jak by uciec do domu, do pokoju, którego nienawidziłem z całej duszy, ale w którym leżała kupa zapisanych kartek. Skąd my to znamy? Kupa być może zgoła niepotrzebnie zapisanych przeze mnie kartek leży teraz w postaci w miarę uporządkowanej przed Tobą, cierpliwy czytelniku. Natomiast przede mną leży kolejna kupa kartek, bo niejako po drodze zaczął powstawać jeszcze w mojej głowie monodram, będący post scriptum  powieści Bułhakowa, Ja, Margot. Wiersz Post scriptum miał pierwotnie zamykać mój tomik. Po namyśle zdecydowałam się jednak na "post scriptum dziękczynne" w programie wydanym z okazji promocji. Ab ovo ... O Mistrzu Bułhakowie była już mowa; dziękuję więc reżyserowi Andrzejowi Marii Marczewskiemu za spektakl, na którym w 1989 roku płakałam jak dziecko. Jego gościnną realizację Mistrza i Małgorzaty w krakowskim Teatrze im. Słowackiego oglądałam zafascynowana przez trzy dni z rzędu, wydając na bilety, a następnie na mój pierwszy egzemplarz powieści (dziś mam ich kilka), resztki mego skromnego stypendium. Dziękuję tłumaczom, Irenie Lewandowskiej i Witoldowi Dąbrowskiemu, a ostatnio również Andrzejowi Drawiczowi, za przekłady, do których wracam i które raz po raz porównuję z pasją detektywa. Niestrudzonemu bułhakologowi, Andrzejowi Drawiczowi, dziękuję również za rozprawę habilitacyjną Mistrz i diabeł, którą na Uniwersytecie Jagiellońskim wyrywaliśmy sobie z niecierpliwych rąk. Dziękuję moim znakomitym praskim tłumaczom, Vlastě Dvořáčkové i Erichowi Sojce, którzy na czas jakiś porzucili dzieła znakomitych polskich poetów, by zająć się wspólnie i bezinteresownie moimi dywagacjami. Współpraca z nimi była dla mnie niezwykłym doświadczeniem, a każdy przetłumaczony przez nich wiersz, czytany w wersji czeskiej, ogromną przyjemnością. Dziękuję Elżbiecie i Bogdanowi Toszom, kierującym Teatrem Śląskim im. S. Wyspiańskiego w Katowicach, organizatorom wystawy Bułhakow i inni za to, że zainicjowali moje spotkanie z kolejnym "nawiedzanym przez Bułhakowa", tyle że w dziedzinie plastyki, Maćkiem Bieniaszem. Rozmowy z nim o bohaterach, którzy nigdy nie istnieli, ale żyją w nas, jeszcze raz udowodniły mi, jak bardzo inspirująca może być przyjaźń malarza i poetki; jego Poncjusz Piłat tak długo nie dawał mi spokoju, że musiałam napisać o nim wiersz. Skoro już o przyjaźni mowa, pragnę również podziękować za inspirację czeskocieszyńskiemu bardowi, Jaromírowi Nohavicy, "duchowemu ojcu" znanej w całych Czechach Szalonej Małgosi - Bláznivé Markéty, który również na długo przede mną dał się uwieść wizjom Michała Bułhakowa. W trakcie tłumaczenia na język polski jego pieśni Margita, napisałam Bal Małgorzaty. Jego współpracy zawdzięczam również to, że promocja ta odbywa się w bliskiej memu sercu kawiarni AVION, której nie ma, a którą udaje nam się co miesiąc na kilka ulotnych chwil przywołać. Zbyszkowi Siwkowi pragnę podziękować za wielość pomysłów i wersji muzycznych piosenek, które powstały na podstawie moich wierszy. Przede wszystkim pragnę jednak podziękować mojemu mężowi, Jerzemu Buchcie, który przez trzy lata żył ze mną wśród moich fikcyjnych bohaterów – za wyrozumiałość, cierpliwość i wsparcie.

Dziękuję mojemu wspaniałomyślnemu sponsorowi (Ministerstwo Kultury RC) za wsparcie materialne mojej książki, Danucie Brannej z Rady Polaków za pomoc w zdobyciu dotacji, Wilhelmowi Przeczkowi i Kazimierzowi Kaszperowi za recenzje wewnętrzne, Liborowi Martinkowi za współpracę redakcyjną, korekty czeskiej wersji i posłowie. Dziękuję szefom drukarni i wydawnictwa PROprint, Władkowi Szpyrcowi (nadwornemu plastykowi kawiarni AVION) i Petrowi Paškowi za podjęcie mojej propozycji (edycja AVION) i za wielką cierpliwość. Dziękuję wreszcie wykonawcom, moim przyjaciołom – artystom z Ostrawy, Bielska-Białej, Chorzowa i Czeskiego Cieszyna, którzy ujmująco utożsamili się z postaciami, które są mi bliskie. Dziękuję wreszcie niezawodnej publiczności, która od 1989 roku uczestniczy we wszystkich moich promocjach (są wśród Was tacy, którzy celowo przeczytali jeszcze raz Bułhakowa od deski do deski). Patrząc na ten zastęp cudownych ludzi i na wielość wspaniałych zbiegów okoliczności, których ta książka jest zwieńczeniem, mogę tylko zacytować słowa ostatniego wiersza z mej książki (mam nadzieję, że nie ostatniego w moim życiu): Zaprawdę warto było... warto było.

P.S. To nie przypadek, że przyszłam na świat w roku, w którym napisana przez Bułhakowa dawno przedtem powieść ujrzała światło dzienne (miesięcznik Moskwanr 11/1966). Nieprzypadkowo moje "post scriptum" do Mistrza i Małgorzaty pojawia się na rynku księgarskim dokładnie w 30 lat po tym fakcie. Uważnych czytelników nie zdziwi więc zapewne również fakt, że jestem rówieśnicą Bułhakowowskiej Małgorzaty.

Wsio budiet prawilno, na etom postrojen mir, powiedział Woland do Małgorzaty. Wszystko będzie jak należy, twierdził Michaił Afanasjewicz Bułhakow. Wierzę w to święcie, Mistrzu ...

Renata Putzlacher, edice AVION, 9.11. 1996